O mnie

Hej jestem speed565 z Chorzowa na Śląsku. Jak dotąd od 2008 roku udokumentowałem na bikestats 51608.49 kilometrów w tym 12239.21 po bezdrożach.
Wyznaję zasadę "Not so pure MTB" - jadę tam, gdzie jest fajna trasa bez zastanawiania się jak to nazwać.

Rok 2017
baton rowerowy bikestats.pl Rok 2016
button stats bikestats.pl Rok 2015
button stats bikestats.pl Rok 2014
button stats bikestats.pl Rok 2013
button stats bikestats.pl Rok 2012
button stats bikestats.pl Rok 2011
button stats bikestats.pl Rok 2010
button stats bikestats.pl Rok 2009
button stats bikestats.pl Rok 2008
button stats bikestats.pl

Moja Kochana Żona :)



Znajomi

Parę fotek

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy speed565.bikestats.pl

Szukaj

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyścigi

Dystans całkowity:515.36 km (w terenie 346.53 km; 67.24%)
Czas w ruchu:30:08
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:46.85 km i 2h 44m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
33.66 km 31.00 km teren
01:36 h 21.04 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

Force Orzesze MTB Maraton 2017

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · dodano: 12.04.2017 | Komentarze 0


Maraton miał miejsce 2 kwietnia, ale z wpisem czekałem na jakieś fajne fotki z trasy. Takich się nie doczekałem, a wpis dodać trzeba :P

Pierwszy start w tym roku i pierwszy od dłuższego czasu. Tak na dobra sprawę wielka niewiadoma.
Oprócz mnie do zawodów zapisały się jeszcze trzy osoby z Klubu Rowerowego. Dzięki temu razem z Anią mieliśmy załatwiony transport. Moje Kochanie robiło za obsługę i doping :)
Na miejsce przyjeżdżamy około 1,5h przed startem. Kolejka do biura spora, a z czasem zrobiła się jeszcze większa. Niestety organizatorzy nie pomyśleli, żeby dla osób zapisanych i opłaconych przez internet dać osobny namiot. Z tego powodu sam start przeciągnął się o prawie 30 minut. Organizator nie pomyślał, żeby informację o tym przekazać zawodnikom stojącym już w sektorach.
Sam start też nie był najlepszy. Były dwa dystanse i tylko dwa sektory startowe. Dlatego zaraz po starcie na pierwszych zwężeniach zrobiły się duże zatory.
Sama trasa była ciekawa i dobrze oznaczona. Nie było kiedy się nudzić :) Pomimo ciepłego tygodnia błota nie brakowało. Nie był to jednak taki armagedon jak tydzień wcześniej. Na drugim okrążeniu parę osób z długiego dystansu mnie zdublowało, ale oni to była zupełnie inna liga. Ja na trasie miałem średnią 21, a oni ponad 28 !!
Nogi też wyjątkowo dobrze kręciły. Pierwszy raz nie miałem wrażenia, że mam zły rower. Co więcej naprawdę sporo wyprzedzałem :D
Na mecie zameldowałem się w połowie stawki zmachany, ale zadowolony.

128 Open (269) / 46 w Kategorii (102)

Ekipa przed startem
Ekipa przed startem © speed565

Jedyna fotka z trasy :( Zdjęcie z Velonews.pl
Jedyna fotka z trasy :( Zdjęcie z Velonews.pl © speed565

Ekipa na mecie
Ekipa na mecie © speed565

Cały klub. Zdjęcie z Velonews.pl
Cały klub. Zdjęcie z Velonews.pl © speed565




Dane wyjazdu:
54.20 km 45.00 km teren
02:29 h 21.83 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

Bikeatelier MTB Maraton - Katowice

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 09.06.2015 | Komentarze 0


Jedne wyścigi znikają, a inne się pojawiają. Można powiedzieć że zamiast typowego XC w parku jakim było Hołda Race pojawił się płaski, ale sporo dłuższy maraton w Katowicach. W dodatku to pierwsza edycja całej serii (łącznie mają być cztery). Hołda miała w jednym roku dwie edycje, ale tylko raz na samym początku.
Po przyjechaniu pod biuro zawodów w Dolinie 3 Stawów przywitała mnie spora kolejka, która za bardzo się nie kurczyła. Niestety tu organizatorzy dali ciała. Każdy, nawet Ci co zapisali się przez internet i opłacili startowe, musieli swoje odstać. Ponad godzina w słońcu bez nawet odrobiny cienia na pewno nie pomogła. Potem z powodu problemów z zapisami start przesunięto o około 10-15 minut. W konsekwencji zanim jeszcze wystartowałem byłem już po 1,5 godzinie smażingu. Tu spory minut dla organizatora.

Poszczególni zawodnicy byli przydzielani do sektorów według wieku. Nie jest to złe rozwiązanie, ale powinni grupy puszczać z większymi odstępami niż minuta. W konsekwencji na pierwszym zwężeniu ci lepsi dogonili słabszych z grupy przed nimi i zrobiło się spore zamieszanie. Nawet ja rzuciłem mięchem do ciula, który nie mógł zaczekać paru sekund tylko poganiał i się pchał.
Po tym incydencie tempo się uspokoiło. Pomimo tego bardzo rzadko zdarzało się, abym jechał sam. Zawsze ktoś był w zasięgu wzroku :)
Cały wyścig przebiegł u mnie pod znakiem temperatury i oszczędzania wody. Były dwa bufety. Pierwszy był za wcześnie bo już na 10 km. Wtedy nikt jeszcze nie myślał, o uzupełnianiu bidonów. Każdy brał tylko szybki łyk i dalej. Drugi był dopiero na 37 km. Ja na tych 27 km wypiłem cały duży bidon. Miałem jeszcze mały w plecaku, ale ten w połowie opróżniłem czekając na start w kolejce. Do bufetu dojechałem na oparach. Dodatkowo to kolejny wyścig, gdzie organizator uważa małe plastikowe kubeczki za coś dobrego. Dobrze, że były jeszcze 5 litrowe flachy z wodą inaczej nie widzę napełniania bidonów z tych kubeczków. Na Bike maratonie mają to lepiej opanowane.
Pierwsza połowa trasy była nawet ciekawa. Szkoda, że na drugą już nieco zabrakło finezji. Oznaczenie też było poprawne. Mogło być lepsze, ale to pierwsza edycja i na następnych pewnie się poprawi. Liczę też na więcej trudniejszych technicznie odcinków. Tu nawet ktoś jechał na czymś w rodzaju trekingu na 1,5 calowych oponach. Może i hałdę prowadził, ale na leśnych ścieżkach był szybszy niż mój bujak. Musze też chyba pomyślęć o nowych koła, bo ludzie mnie wyprzedzali nawet na zjazdach bez pedałowania :/

Ogólnie wyścig mi się podobał pomimo fatalnego wyniku. Fakt, że na miejsce startu z domu miałem 11 km do BARDZO duży plus. Pod Wrocław na taką płaską jazdę by mi się nie chciało jechać, a tak o 16 byłem już w domu :)

Bikeatelier MTB Maraton
Bikeatelier MTB Maraton © speed565


Dane wyjazdu:
52.46 km 52.00 km teren
04:29 h 11.70 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

BM Bielawa 2014

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 0


Kolejny start w Bike Maratonie w Bielawie. Rok temu czas pozwolił tylko na MINI. W tym przy lepszym planowaniu udało się pojechać MEGA.
Start jak rok temu zaczynał się od wspinaczki. Pomimo bardzo wysokiego pulsu (jak potem się okazało za wysokiego) jedzie mi się bardzo dobrze i nawet wyprzedzam. Po rozjeździe trasa dalej wiedzie pod górę na Wielką Sowę i tym samym rośnie trudność trasy. Szutry chwilami są zastępowane przez kamienie, dużo kamieni. Dało się to objechać elegancko bokiem po ziemi i korzeniach.
Po osiągnięciu szczytu pierwszy defekt. Sztyca zjechała. Od tego momentu zaczynają się istne beskidzkie zjazdy pełne kamieni. Normalnie czuję się jak w domu.
Ta sielanka trwała aż do około 20 km kiedy zaczęły łapać mnie skurcze. Jeszcze nigdy tak źle nie było. Chwilami nawet iść nie mogłem. W końcu udało się je rozchodzić, ale w tym czasie wyprzedziło mnie z 20 osób. Skurcze też nie odpuściły na dobre i do końca wyścigu każdy stromy podjazd musiałem pokonywać z buta.
Z reszty wyścigu zapamiętałem tylko wyprzedzających mnie GIGA - ci to maja wydolność.

Na metę dojeżdżam na oparach. Na szczęście do Bielawy nie przyjechałem sam. Cały wyścig na miejscu czekała na mnie Moje Kochanie. Pomoc Ani okazała się niezastąpiona kiedy na mecie w końcu usiadłem. Odebrała za mnie Pasta Party i zorganizowała coś chłodnego do picia :) Takie wsparcie to skarb.

Wynik z powodu skurczy jest fatalny, ale trasa mi się podobała.
Czas : 4:30:44h
Miejsce open : 432/516
Miejsce M2 : 85/102

Teamowy samochud :P
Teamowy samochud :P © speed565

BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka
BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka © speed565

BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka
BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka © speed565

BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka
BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka © speed565

BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka
BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka © speed565


Kategoria Wyścigi, Góry


Dane wyjazdu:
51.19 km 24.00 km teren
02:46 h 18.50 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Hołda Race 2014

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 9


Po wczorajszym objeździe nie byłem najlepiej nastawiony do trasy. Organizatorzy doszli do podobnych wniosków i przynajmniej jeden, najgorszy moment zmienili. Do tego matka natura zrobiła swoje podsuszając to i owo. Dzięki temu tegoroczna pętla była nawet przyjemna. Może nie tak dobra jak rok temu, ale o tym na końcu.

W tym roku 'awansowałem' z Elity do Masters 1. Było to zrządzenie losu. Ilość okrążeń w tym roku wzrosła, ale dzięki zmianie kategorii dla mnie pozostało po staremu.
Na wyścigu zameldowało się sporo znajomych, w tym Marcin. Starty nigdy mi nie wychodzą dobrze i zachowawczo ostawiłem się gdzieś w tyle.
3..2..1 i jedziemy. Przez pierwsze okrążenie sporo wyprzedzałem (nieźle to działa na motywację :) ).  Gdzieś w 1/3 drugiej pętli doganiam Marcina. Ten jednak nie odpuszcza i twardo siedzi mi na ogonie. Od kolejnej osoby, którą chciałem wyprzedzić dzieliło mnie około 3 kolarzy. Pomimo, że tego dnia nogi był jakby z drewna tempo miałem dobre.
Do chwili, kiedy po 2/3 drugiego okrążenia na ostrym zakręcie lecę po raz kolejny w tym tygodniu na lewą stronę. W wyniku tego upadku mam stłuczone kolano, zerwane strupy, krew leci po nodze a cała przewaga jaką wypracowałem poszła się bujać. Z początku miałem myśli żeby się wycofać, ale wtedy zachowałbym się jak jakiś cienki piłkarz, a jestem w końcu twardym kolarzem :D
Ściganie się już nie miało sensu. Jechałem więc dla sprawdzenia się i złapania paru fajnych fotek. Pierwszy cel utrudniało kolano które bardzo nie bolało, ale zmniejszyło zapasy siły.
Na końcu czekała na mnie niespodzianka. Moja Kochana Żona przyjechała wesprzeć na mecie. Dziękuję Słoneczko za pomoc.

P.S. za namową Ani poszedłem z kolanem do karetki zabezpieczającej wyścig. Od ratowników usłyszałem, że krew to nie ich działka i że oni nie są od takich rzeczy. Szczęście, że mieli przynajmniej wodę utlenioną. Bardzo DUŻY MINUS dla organizatorów.

Czas 1:39:51
Miejsce 36/46


Trasa była ewidentnie trudniejsza kondycyjnie niż rok temu. Sekcje po kamieniach po torach wąskotorówki, czy fragmenty w błocie w mgnieniu oka wysysały sił. Jak na mój gust było ich za dużo. Takie przejazdy są tylko po to, żeby zmęczyć zawodnika a w zamian nie dają żądnej przyjemności. Z kolei zmiany na reszcie trasy przypadły mi do gustu. Było więcej zakręcania i hamowania. Szkoda tylko, że po połowie wyścigu zaczynało brakować energii na czerpanie przyjemności ze zjazdów. Rok temu było to lepiej wyważone.

Zdjęcia dzięki uprzejmości kilku fotografów.

Hołda Race 2014 : fot. Piotr Grajner
Hołda Race 2014 : fot. Piotr Grajner

Hołda Race 2014 : fot. Jacek Sufin
Hołda Race 2014 : fot. Jacek Sufin

Hołda Race 2014 : fot. Jacek Sufin
Hołda Race 2014 : fot. Jacek Sufin


Dane wyjazdu:
52.84 km 27.00 km teren
02:54 h 18.22 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Hołda Race 2013 : Bytom

Niedziela, 1 września 2013 · dodano: 03.09.2013 | Komentarze 8


Start miałem zaplanowany na 15:45, ale w biurze zawodów zjawiłem się o 14:10, żeby dopingować znajomych. Ich start był zaplanowany na 14:30. Przy okazji dowiedziałem się, że skrócono dystanse i będę jechał 5 okrążeń :)
Ostatecznie elita wystartowała o 15:55. Od początku wszyscy ostro cisnęli. Ja jechałem zachowawczo, żeby jak najwięcej siły zachować na teren.
Pierwszy stromy podjazd i sprawdzają się moje obawy. Ludzie nie zdążyli zredukować i robi się zator. Ja zgrywam chojraka i próbuje objechać ich bokiem, ale kończy się to efektowną gleba utrwaloną na fotkach.
Dalej trasa wiedzie wąskimi, krętymi i wyboistymi singlami. Dziwne, bo wczoraj wydawało mi się, ze te fragmenty są przyjemniejsze :P Wyścigowe tępo robi swoje. Kamienie pokonuję lepiej niż dzień wcześniej, ale zaliczam podpórkę. Taka mała zdradliwa przeszkoda :P
Oczywiście mega zjazd zsuwam się z wypięta nogą jak nie powiem kto przy naprawdę sporej widowni :P Do tego uwieczniono to na chyba 4 fotkach. Reszta trasy idzie gładko bez problemów.
Dubla zaliczam dopiero w połowie 3 okrążenia. Bierze mnie dwóch zawodników RMF-ROCKSTAR MTB TEAM. Wiem, ze każdy mógł wystartować, ale zawodowcy (jaki amator ma takich sponsorów) na lokalnych imprezach nie powinni się ścigać.
Na tej samej pętli walczę z młodym kolarzem na Cubie. Nie było by w tym nić wyjątkowego, gdyby nie jego "trener". Jeszcze jego pokrzykiwania w stylu "za tobą koleś na koniu" (chyba się to odnosiło do faktu, że po podjeździe dostałem niezłej zadyszki) mogłem znieść. Ale po chwili wjechał na trasę i jechał tuż za młodym. Robił to nawet na wąskich sekcjach technicznych. Natomiast organizatorzy zamiast go wywalić z hukiem z trasy, to się jeszcze śmiali że podopieczny ma się uczyć od najlepszych ... Nawet takie "wspomaganie" młodemu nie pomogło i na podjeździe go solidnie odstawiłem :D
Zdublowano mnie jeszcze 5 razy ale dopiero na 4 pętli. To pokazuje, jak dwóch pierwszych odskoczyło reszcie.

Na mecie zameldowałem się po 01:31:36 zaliczając 4 kółka. Jak to w XC z powodu dubla piątego nie dano mi jechać. Tą przyjemność miało tylko 13 zawodników. Szkoda, że na mecie zabierano numerki, to jednak fajna pamiątka.
Na koniec w tomboli wygrałem zegarek.

Wynik : 19/31 w Elicie Mężczyzn.

Organizacja zawodów bardzo dobra. Wpisowe niskie, trasa ciekawa i jest pamiątkowa koszulka. Parę rzeczy jest do poprawy jak oznaczeni (potrzebne strzałki, same tasiemki to nieco mało) oraz pilnowanie, żeby na trasie byli TYLKO startujący.

Zaraz będzie gleba. Zdjęcie zrobione przez Macieja Absalona © speed565

Leżę już na pierwszym podjeździe. Zdjęcie zrobione przez Macieja Absalona © speed565

Po glebie niestety wypych. Zdjęcie zrobione przez Macieja Absalona © speed565

Jedyny zjazd z którym przegrałem. I uwieczniono to na 3 fotkach © speed565

Jeden z wielu ciasnych zakrętów. Zdjęcie zrobione przez Macieja Absalona © speed565

Równy odcinek po polu golfowym © speed565

Kategoria Wyścigi


Dane wyjazdu:
58.50 km 57.00 km teren
04:22 h 13.40 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

BM Szklarska Poręba - MEGA

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 3


Z powodu późnego wyjazdu ze Śląska, na miejscu jesteśmy ze Stachem solidnie spóźnieni. Do tego przed samym centrum utworzył się spory korek. Z tego powodu koło 10:35 stajemy na najbliższym parkingu. W 10 minut się przebieramy i fru kręcimy pod górę. Po drodze dowiadujemy się, że organizator przesunął start o 15 minut na 11:15. Trochę nas to uspokaja, ale i tak przymusowa 'rozgrzewka' wychodzi jakieś 4km i 100-120 metrów w pionie :/

Po Bielawie trafiam do 6 sektora :D Przez pierwsze 35 km jedzie mi się dobrze. Co prawda ludzie mnie wyprzedzają na podjazdach, ale na zjazdach paru biorę. A jazda w dół na tym maratonie to była prawdziwa frajda. Dużo kamieni, korzeni i technicznych odcinków. Czułem się jak ryba w wodzie. W takim momencie dopiero widać, co to znaczy mieć 120 mm skoku :) Było parę miejsc z buta, ale nie psuły one całokształtu. Na 19km dochodzę Stacha i większość trasy pokonujemy razem.
Mniej więcej od 38km zaczęło dopadać mnie zmęczenie. Najpierw fizyczne, a potem psychiczne. Coraz mniej chciało mi się pedałować. Po raz pierwszy w życiu zaczynały dopadać mnie skurcze. Ostatnie górki w dużej mierze pokonałem z buta. Emocjonalnie dobiło mnie wydłużenie trasy o 3 km. Nic tak nie dołuje, jak zobaczyć na 53km z 55km tabliczki z napisem "meta 5 km". Do końca dokulałem się ledwo żywy.

Trasa była bardzo fajna i dobrze oznakowana. Zdarzył mi się jeden incydent z brakiem strzałki. Powodem był najprawdopodobniej wandal, bo sam słup po niej został.

Wynik słaby :
Czas : 04:34:16
Open : 375/437
M2 : 78/87

Trasa MEGA dużo ciekawsza niż MINI, ale żeby mieć pełnię frajdy muszę mieć lepsza kondycję. No i kolejna pozycja do doświadczenia dodana.

Podjazdów było duużżo, Szklarska Poreba © speed565

Tym razem dużo było puszczania szybszych © speed565

Ostra końcowka 2, Szklarska Poreba © speed565

Ostra końcowka 1, Szklarska Poreba © speed565


I jeszcze ślad GPS.


Dane wyjazdu:
23.53 km 23.53 km teren
01:28 h 16.04 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bike Maraton Bielawa

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 5


No i stało się. Wystartowałem w pierwszym w życiu dużym maratonie. Dużym ze względu na ilość startujących i rozmach organizacyjny, a nie długość trasy :P
Padło na Bielawę. Mieszka tam moja rodzina i te góry jako tako znam (parę razy tam jeździłem). Była też okazja aby odwiedzić bliskich i to był powód wybrania dystansu mini.
Na starcie tłoczno. Startujących ponad 1000 a ja oczywiście w ostatnim sektorze. Na początek prawie 10 km podjazdu. Ku mojemu zaskoczeniu to ja wyprzedzam. Ścisk nie ułatwia tego, ale radzę sobie. Na końcu tuż przed rozjazdem MINI a MEGA/GIGA jest pierwszy i ostatni bufet na moim dystansie. Dostanie się po kubek izotonika nie było problemem, ale już odjechanie tak. Mogli ten jeden bufet zrobić na dwóch stołach z obu stron ściezki, bo tylko tu są jeszcze wszyscy zawodnicy.
Po rozjeździe powoli zaczyna się zjazd i prawdziwa frajda. Dawno tak nie prułem w terenie. Licznik pokazał 55 km/h. Tylko w jednym miejscu na wypłaszczeniu zapatrzyłem się na pejzaż i prawie wjechałem w kałuże błota.
Następny był krótki, ale bardziej stromy podjazd na Wronę. I tylko tu zsiadłym z roweru. Osoba przede mną jechała tak wolno, że straciłem równowagę i podparłem. Musiałem przejść 2 metry żeby znowu móc ruszyć.
Reszta maratonu przebiegła spokojnie i był to właściwie tylko zjazd (fajny).

Wynik to 207/476 w open i 56/87 w M2.

Na mecie czekała już na mnie Kochana Żona z mokrym zimnym ręcznikiem :) Ania pomogła mi jeszcze zdobyć ciepły posiłek, a w czasie wyścigu odebrała pakiety startowe. Bardzo dziękuję KOCHANIE za pomoc.

Wyścig bardzo mi się podobał. Brakowało w nim odcinków technicznych (te były na MEGA), ale każdy fragment trasy dawał frajdę. Zostałem też uwieczniony w relacji z wyścigu od 7:53 :D

BM Bielawa 2, fot. Elżbieta Cirocka © speed565

BM Bielawa 1, fot. Elżbieta Cirocka © speed565


Kategoria Góry, Wyścigi


Dane wyjazdu:
24.60 km 22.00 km teren
01:23 h 17.78 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

Hołda Race - Chorzów

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 28.05.2013 | Komentarze 2


Wyścig zaczął się z 30 minutowym opóźnieniem. Już na starcie bardzo fajna organizacja. Startujący byli wyczytywani i po kolei wpuszczani na sektor.
Na początku byłem nieco zagubiony. Wszyscy w koło gnali, to ja też. Do tego tłok na pierwszym zwężeniu na szutrze. Po chwili jednak się uspokoiłem i zacząłem jechać swoim, wolniejszym tempem.
Wolniejsze, nie znaczy zawalidroga. Prawie przez cały wyścig wyprzedzałem jednego-dwóch zawodników na okrążenie :) Ba na drugi wyprzedziłem naraz pociąg trzech i to na podjeździe. Wyprzedzony (nie zdublowany) zostałem tylko raz na początku czwartego kółka.
W połowie trzeciej pętli zdublował mnie pierwszy zawodnik. Do końca moich czterech okrążeń było ich jeszcze tylko czterech.

Wynik : 39/70 w EM

Nieźle jak na taką stawkę. Miało być pięć okrążeń, ale z powodu dubla wyszły cztery. Zresztą nie wiem, czy na ostatniej pętli bym już nie prowadził. A tak wyścig w całości z siodełka :)

No i jeszcze nigdy tyle zdjęć tak fajnych nie miałem !!
Podziękowania Jarkowi, Violi i Devilkowi (wydawało mi się że słyszałem jego głos na zjazdach) za doping.















Dane wyjazdu:
64.84 km 35.00 km teren
03:37 h 17.93 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

Silesia CUP MTB 2010

Niedziela, 30 maja 2010 · dodano: 31.05.2010 | Komentarze 7


I kolejna edycja jedynego wyścigu w którym startuję. Tym razem na szczęście nie jechałem sam, chodziarz musiałem z tego powodu jechać na giga.

Na starcie stanęliśmy ja, Piotrek i Józek. Pogoda była bardzo fajna. Ciepło i sucho ;)

Przed startem © speed565

Zaraz start © speed565

Wielka trójka :) © speed565

Jako że to był mój pierwszy raz na takim dystansie starałem się jechać dość zachowawczo żeby mieć siły na ostatnie okrążenie. Już po paru kilometrach w lesie w błocie zator i przynajmniej z tyłu reset wyścigu :P Na trasie było trochę błocka, które nieźle dało mi w kość. Zaskoczyła mnie też pętla na torze do 4crossa i podprowadzanie roweru pod wzniesienie, które normalnie jest zjazdem. Podobno byli tacy co pod nie wjechali - respekt.

Umorusany ale z bananem na twarzy :) - fotograf Tadeusz Skwarczyński © speed565

Po drugim okrężeniu © speed565

Na pierwszym okrążeniu nawet trzymałem się paru zawodników. Zapamiętałem szczególnie jednego na authorze. Na asfaltach on mnie wyprzedzał, a na podjazdach terenowych ja go. Ale mniej więcej w połowie drugiego okrążenia zacząłem odczuwać zmęczenie i wolałem zwolnić. Na trzecim już było kiepsko. Napędzałem się już tylko siłą woli i wizją mety. Do tego od błota przednia przerzutka zaczynała szwankować - wada prowadzenia linki dołem ramy :/ Tym bardziej byłem zaskoczony że Niebieski wyprzedził mnie dopiero w połowie ostatniej pętli, a Dorota pod jej koniec. Jednak pomimo zmęczenia chciałem zakończyć z klasą i resztkami się się rozpędziłem na stojąco :)
Wynik 2:42:26 i 100 miejsce na 128 startujących może nie jest rewelacyjny, ale dla mnie jest sukcesem że wygrałem ze zmęczeniem i kręciłem dalej.

Zawiodłem się za to na organizatorach, bo powtórzyli sporo błędów z ostatnich lat.
Po pierwsze przy biurze zawodów nie było żadnych ubikacji. Prawie 350 startujących i brak kibelków.
Po drugie wodopój był fatalnie przygotowany. Dwie laski które tam stały nie wiedziały jak to robić. Butelki z wodą miały normalne zakrętki, a organizator żeby dla wszystkich starczyło kazał nalewać wodę do kubeczków. Co to kuśwa są biegi ?!
Gdyby nie moja ukochana dziewczyna taka parodia trwałaby przez cały wyścig. Na szczęście kiedy zobaczyła tą fuszerkę poszła pomagać tym sierotką od napojów. Przy okazji opieprzyła organizatora za pomysł z kubkami. Dzięki niej laski stały nieco od siebie oddalone, a woda była podawana w odkręconych butelkach. Wielkie podziękowania i buziaki dla mojego Słoneczka za to :*
Dziwił tez brak bufetu. Płacisz 40 zł za start, a na końcu nie czeka nawet kawałek banana. Za to było bardzo polecane przez organizatora stoisko z grillem o złodziejskich cenach : 10 zł za kiełbaskę, a 20 zł za szaszłyka. Poczułem się że normalnie próbują ze mnie wyciągnąć ostatniego grosza. Mając ich głęboko w poważaniu pojechaliśmy do normalnej knajpki w WPK na kiełbaskę (oczywiście z ogóreczkiem i bułeczką) za 6 zł :)
Na koniec oczywiście losowanie nagród. Mniej niż rok temu i składały się głównie z karnetów na masaż, kursów języka i biletów do teatru. Nie ma co widać że wyścig rowerowy :P
Jak widać nie każdy uczy się na błędach.

Dane wyjazdu:
48.02 km 13.00 km teren
02:37 h 18.35 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

Silesia MTB Cup 2009

Sobota, 30 maja 2009 · dodano: 01.06.2009 | Komentarze 0


Dzisiaj dzień wyścigu a tu od samego rana pada z malutkimi przerwami. Pogoda naprawdę nie zachęcała do jazdy, ale jako że zapłaciłem już startowe to szkoda było przynajmniej nie wsiąść udziału w losowaniu, a do tego trzeba było przynajmniej wystartować :P
Oczywiście w motywacji pomogło moje Kochane Słoneczko i razem wybraliśmy się do WPK jak jeszcze padało.
Na miejscu przywitała nas spora kolejka po numerki - jak rok temu - widać organizatorzy nic się nie uczą. Po odstaniu prawie 40 minut w końcu można było jechać.

W kolejce po numerek - Silesia MTB CUP 2009 © speed565

Numerek startowy - Silesia MTB CUP 2009 © speed565

Na rozgrzewkę nie było czasu, więc początkowo trochę ciężko się jechało.
Potem samo błoto nieźle się dało we znaki. Było masakrycznie ślisko. Po pierwszej glebie nabrałem jeszcze większego szacunku.
Pomimo ze z błotnikami rower wygląda paskudnie, to w tych warunkach się przydały.

Na mecie - Silesia MTB CUP 2009 © speed565

Na mecie naprawdę czułem wszystkie mięśnie moich nóg. Teraz już żadne warunki nie będą za ciężkie do jazdy :D

Trochę błotka :P © speed565

Wyścig ukończyłem około 13:20 i na losowanie trzeba było trochę poczekać (minimum 1,5h). Więc z Anią najpierw pojechaliśmy na frytki a potem do myjni opłukać nieco rower. Potem jeszcze nieco kimnołem się na kolankach mojego Kochanie :*
W tym roku nie miałem szczęścia i nic nie wygrałem :/

Podsumowując
Przejechałem trasę w czasie 1:34:18.
Zająłem 62 (w kategori wiekowej 29) miejsce na 102 startujących na dystansie mega. Nic nie wygrałem ,ale się przekonałem co to znaczą ciężkie warunki :P
Sami organizatorzy znowu spaprali parę rzeczy. Między innymi postawili aparat sprzężony z czujnikiem na mecie, który robił zdjęcia zawodnikom. Ale nie zadbali żeby nikt go nie zasłaniał. W wyniku czego na połowie zdjęć jest jakaś babka.