O mnie

Hej jestem speed565 z Chorzowa na Śląsku. Jak dotąd od 2008 roku udokumentowałem na bikestats 51608.49 kilometrów w tym 12239.21 po bezdrożach.
Wyznaję zasadę "Not so pure MTB" - jadę tam, gdzie jest fajna trasa bez zastanawiania się jak to nazwać.

Rok 2017
baton rowerowy bikestats.pl Rok 2016
button stats bikestats.pl Rok 2015
button stats bikestats.pl Rok 2014
button stats bikestats.pl Rok 2013
button stats bikestats.pl Rok 2012
button stats bikestats.pl Rok 2011
button stats bikestats.pl Rok 2010
button stats bikestats.pl Rok 2009
button stats bikestats.pl Rok 2008
button stats bikestats.pl

Moja Kochana Żona :)



Znajomi

Parę fotek

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy speed565.bikestats.pl

Szukaj

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:2215.50 km (w terenie 1023.01 km; 46.18%)
Czas w ruchu:154:06
Średnia prędkość:14.38 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:7089 m
Liczba aktywności:43
Średnio na aktywność:51.52 km i 3h 35m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
62.66 km 46.00 km teren
04:34 h 13.72 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jesienny Beskid

Sobota, 11 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 2


Skrzyczne - Pszysłup - Karolówka - Jaworzyna - Magurka Radziechowska

Jesienny górki wypad w składzie Jarek, Grzegorz Ossoliński i Ja.
Wycieczkę zaplanował Osso i muszę przyznać, że ma do tego talent. Pierwszy raz będąc w Beskidzie 99% trasy było przejezdne. Wszystko było tak dobrane, że sił idealnie starczyło, a do tego nie zabrakło fajnych kamienistych zjazdów.
Zaczeliśmy od wjazdu na skrzyczne od strony Żywca. Wjazd poszedł gładko bez postojów na złapanie oddechu. Po osiągnięci szczytu przerwa na prowiant. Dalej już bez większych wahań wysokości. Przy tym omijaliśmy same szczyty. Dzięki temu na dłużej starczyło sił, a frajdy ze zjazdów nie było mniej. Płynów zabrałem nieco za mało po około 35 km zaczynało brakować. Udało się je uzupełnić w strumyku, których o tej porze roku nie brakuje :)

Mam nadzieję, że na następną jazdę nie będę musiał czekać rok.

Przerwa na batonika - Skrzyczne
Przerwa na batonika - Skrzyczne © speed565

Gdzieś za Skrzycznem :P
Gdzieś za Skrzycznem :P © speed565

Zjazd z Magurki Radziechowskiej
Zjazd z Magurki Radziechowskiej © speed565

I ta sama górka z dołu, dla zobrazowania nachylenia :).

Zjazd z Magurki Radziechowskiej 2
Zjazd z Magurki Radziechowskiej 2 © speed565

Wspólna fota
Wspólna fota © speed565

Kategoria Długie wypady, Góry


Dane wyjazdu:
63.07 km 50.00 km teren
2000 metrów przewyższenia
04:51 h 13.00 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

Jeziora Salzburskie - Dzień 4 - Góry

Czwartek, 14 sierpnia 2014 · dodano: 03.09.2014 | Komentarze 0


Bardzo prosty tytuł wynika z faktu, że nie udało mi się doczekać śladu GPS (a szkoda, bo przewyższenia robiłyby wrażenie) tym samym nie wiem gdzie tak dokładnie byłem :P

Dzisiaj z Anią się rozdzielamy. Moje Kochanie jedzie lekką trasą do Bad Ischgl, a ja wybrałem się na odcinek MTB. Jedzie nas trójka : Justyna Frączek przewodniczka, Jacek uczestnik i ja.
Początek jak to zwykle przy górskiej wyprawie to podjazd, ale za to jaki. Startujemy na 480 metrach, żeby po 10 km ciągłej wspinaczki osiągnąć wysokość 1500 metrów i szczyt Rosalm. Na dodatek pierwsze 3-4 km (jak to w Austrii) jedziemy w deszczu. Naprawdę dało mi to w kość. Pod koniec pare metrów podprowadzałem. Na szczycie może i nie było super widoków, ale satysfakcja że dałem radę jak najbardziej :)

Warunki na początku wspinaczki
Warunki na początku wspinaczki © speed565

Typowy alpejski widok :)
Typowy alpejski widok :) © speed565

Szczęsliwy na szczycie
Szczęsliwy na szczycie © speed565

Na szczycie wspinaczki z mistrzynią Justyną :)
Na szczycie wspinaczki z mistrzynią Justyną :) © speed565

Po postoju na batonika rozpoczynamy pierwszy tego dnia zjazd. Nie jest on szczególnie wymagający : szeroki, równy i szutrowy. Za to z racji prędkości i pogody nieźle nas wypizgał. Dostajemy się nim nad Gosausee. Tam dłuższy odpoczynek w restauracji na coś ciepłego. Po ogrzaniu się zaczynamy asfaltowy zjazd do Gosau. Po dojechaniu do miasta uzupełnienie prowiantu i kolejny (tym razem asfaltowy) podjazd na przełęcz : 2,5 km, 12% nachylenia i ponad 200 metrów w pionie.
W tym miejscu już całkiem się pogubiłem. Pamiętam, że zaczęliśmy kolejny długi podjazd. Pogoda była lepsza, więc widoki oszałamiały. Za to ja już dokumentnie nie miałem siły. Z ciekawych atrakcji było parę kilometrów po łące między pasącymi się krowami. Zyskałem tam kilka z najciekawszych zdjęć wyjazdu. Na koniec zjazd do Strobl, który był szybki, w większości asfaltowy i suchy.

Alpeski widoczek 2
Alpejski widoczek 2 © speed565

Alpeski widoczek 3
Alpejski widoczek 3 © speed565

Buszujący między krowami :)
Buszujący między krowami :) © speed565

Buszujący między krowami :)
Buszujący między krowami :) © speed565



Dane wyjazdu:
52.63 km 5.00 km teren
04:05 h 12.89 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jeziora Salzburskie - dzień 3 - Hallstatt - Grundlsee - Altausseer See - Hallstatt

Środa, 13 sierpnia 2014 · dodano: 23.08.2014 | Komentarze 0


Pierwsza prawdziwa (długa) wycieczka tego wyjazdu. Wszyscy już na nią czekali z niecierpliwością. Z powodu opadów i przejazdu we wtorek busem do Hallstatt trasa ta nie jest standardową opisywaną na stronie Cyklotramp.
Początek wiedzie spokojnie szutrowymi ścieżkami przez las. Po koło 10 km zaczynają się podjazdy wymuszone modyfikacją trasy. Po nich już drogami docieramy na pierwszy postój w Bad Aussee koło geograficznego środka europy.

Bad Aussee
Bad Aussee © speed565

Słoneczko w Bad Aussee
Słoneczko w Bad Aussee © speed565

Następnie kierujemy się nad jezioro Grundlsee. W końcu jest to wyprawa Jeziorami Salzburskim, a puki co widzieliśmy może dwa :P Na miejscu wita nasz piękne, pierwsze tego wyjazdu słońce. Niektórzy nawet chwilę się opalali, a inni podziwiali krystalicznie czystą wodę i widok na masyw Dachstein.

Masyw Dachstein
Masyw Dachstein © speed565

Po odpoczynku obieramy kierunek na Altausseer See. Tam krótka przerwa nad zdjęcia, batonika. Stamtąd zaczyna się najgorszy podjazd tej wycieczki na wysokość 922 metrów. Na domiar złego parę set metrów przed szczytem zaczyna padać. Na samej górze jest już istne oberwanie chmury. Na zjeździe, który miał być ukoronowaniem wspinaczki całego dnia doszczętnie nic nie widziałem. Do tego dochodziło zimno i przemoknięty pampers. Anię na szutrowym odcinku przy zbyt mocnym hamowaniu prawie obróciło. Na szczęście nic złego się nie stało.
Końcówkę jedziemy drogą w totalnej ulewie. Tu też było widać kulturę Austriackich kierowców (poza jednym ciulem kierującym TIRem).




Dane wyjazdu:
52.46 km 52.00 km teren
04:29 h 11.70 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

BM Bielawa 2014

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 0


Kolejny start w Bike Maratonie w Bielawie. Rok temu czas pozwolił tylko na MINI. W tym przy lepszym planowaniu udało się pojechać MEGA.
Start jak rok temu zaczynał się od wspinaczki. Pomimo bardzo wysokiego pulsu (jak potem się okazało za wysokiego) jedzie mi się bardzo dobrze i nawet wyprzedzam. Po rozjeździe trasa dalej wiedzie pod górę na Wielką Sowę i tym samym rośnie trudność trasy. Szutry chwilami są zastępowane przez kamienie, dużo kamieni. Dało się to objechać elegancko bokiem po ziemi i korzeniach.
Po osiągnięciu szczytu pierwszy defekt. Sztyca zjechała. Od tego momentu zaczynają się istne beskidzkie zjazdy pełne kamieni. Normalnie czuję się jak w domu.
Ta sielanka trwała aż do około 20 km kiedy zaczęły łapać mnie skurcze. Jeszcze nigdy tak źle nie było. Chwilami nawet iść nie mogłem. W końcu udało się je rozchodzić, ale w tym czasie wyprzedziło mnie z 20 osób. Skurcze też nie odpuściły na dobre i do końca wyścigu każdy stromy podjazd musiałem pokonywać z buta.
Z reszty wyścigu zapamiętałem tylko wyprzedzających mnie GIGA - ci to maja wydolność.

Na metę dojeżdżam na oparach. Na szczęście do Bielawy nie przyjechałem sam. Cały wyścig na miejscu czekała na mnie Moje Kochanie. Pomoc Ani okazała się niezastąpiona kiedy na mecie w końcu usiadłem. Odebrała za mnie Pasta Party i zorganizowała coś chłodnego do picia :) Takie wsparcie to skarb.

Wynik z powodu skurczy jest fatalny, ale trasa mi się podobała.
Czas : 4:30:44h
Miejsce open : 432/516
Miejsce M2 : 85/102

Teamowy samochud :P
Teamowy samochud :P © speed565

BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka
BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka © speed565

BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka
BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka © speed565

BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka
BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka © speed565

BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka
BM Bielawa 2014 , Fot. Elżbieta Cirocka © speed565


Kategoria Wyścigi, Góry


Dane wyjazdu:
98.94 km 0.00 km teren
1860 metrów przewyższenia
04:16 h 23.19 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pętla po beskidzie

Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 6


W życiu bym nie pomyślał, że pod koniec marca będę śmigał po górach. A tu taka niespodzianka w tym roku. Grupa uzbierała się naprawdę okazała - 18 osób :) Jadąc z Piotrkiem obawialiśmy się jak będzie z naszą kondycją i sprzętem. Na kolarzówce po prawdziwych górkach jeszcze nie śmigaliśmy, a najmiększe przełożenie 34x27 nie napawało optymizmem.

Start spod tamy w Wiśle w pełnym słońcu. Zaczynam wątpić, czy dobrze zrobiłem, że wziąłem długie spodnie. Pierwszy długi podjazd i na szczycie je ściągam. Nie była to dobra decyzja, bo po pary kilometrach zjeżdżamy do Czech a tam mgła i zero słońca. Przy 50 km/h temperatura odczuwalna wynosiła z -5 na moim pizgometrze. Po wjeździe nieco wyżej mgła ustała (została poniżej nas :D) i się wypogodziło.
Trasa jaką prowadzący wybrał była bardzo ciekawa. Nie brakowało podjazdów, jak i krętych zjazdów. Na jednym z nich wyciągnąłem maksymalną prędkość 71,8 km/h. Na większą bym potrzebował już klasycznej korby. Z kolei w jednym miejscu czułem się jak na relacji z Giro : kręta, wąska droga :) Tylko w jednym miejscu podprowadziłem rower z 10 metrów. Było naprawdę stromo, a ja już nie miałem siły. Jednak te przełożenia co mam w 100% starczyły, tylko kondycję muszę nieco podbudować.
Ekipa też dopisała. Pomimo, że niektórzy (czyt. MIrek) mieli niespożyte pokłady energii to na szczytach grzecznie czekali na słabszych. Postoje też były w sam raz. Na tyle długie, żeby wszamać batonika, ale nie na tyle, żeby wypaść z rytmu.

Mam nadzieję, że nie będzie trzeba długo czekać na kolejną podobną trasę. Góry na szosie to zupełnie inna bajka, ale nie ma mowy o nudzie. Do tego fajnie budują charakter, bo łatwiej niż na góralu jest wykrzesać tą odrobinkę energii, żeby jeszcze kawałek podjechać. No i takie warunki na drogach napawają optymizmem, na szybkie odwiedzenie Beskidów na bujaku.


Cała ekipa - łącznie 18 osób
Cała ekipa - łącznie 18 osób © speed565
Przygotowania do wyjazdu
Przygotowania do wyjazdu © speed565
W połowie jazdy
W połowie jazdy © speed565
Kategoria Góry, Długie wypady


Dane wyjazdu:
52.34 km 25.00 km teren
673 metrów przewyższenia
03:56 h 13.31 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jesienny Beskid

Niedziela, 13 października 2013 · dodano: 14.10.2013 | Komentarze 4


Ustroń Polana-> Poniwiec-> Mała Czantoria-> Wielka Czantoria-> Soszów-> Stożek-> Wisła Głębce-> Wisła Centrum

Przewyższenia : 673 metry.

Pierwszy od dawna wypad w góry pociągiem. Wstawanie o 6 rano, żeby zdążyć na dworzec ma swój urok :)
Startujemy z Ustronia. Puki był asfalt było dobrze, ale jak tylko zaczął się teren, zaczęło się błoto i wypych. Pierwsze fragmenty podczas podjazdu na Czantorie dały nam w kość. Kiedy jednak wjechało/weszło się dostatecznie wysoko widoki i słońce to z nawiązką wynagradzały.
Maratony w Bielawie i Szklarskiej odzwyczaiły mnie od Beskidzkich zjazdów. Z Czantorii od razu były kamienie, dużo kamieni. W dodatku przykrytych liśćmi co utrudniało ocenę trasy i zmuszało do mocniejszego hamowania. Uśmiech z twarzy jednak nie znikał.
Najbardziej mi przypasował zjazd ze Stożka. Wymaga znacznie więcej balansowania i ogólnie pracy rowerem niż klasyczny zjazd po luźno leżących kamieniach.
Był jeszcze plan, żeby wracać z Bielska, bo pociągi jeżdżą krócej i częściej. Z gór jednak zjechaliśmy na tyle późno, że jak dla mnie kręcenie jeszcze tych 25-30 km mijało się z celem. W Katowicach i tak byliśmy o 19:20.

P.S. jest jeszcze ślad z trasy. Lumia wytrzymała 5,5h z włączonym GPS (padła jednak tuż przed domem :P). Niestety program który użyłem (CycleMeter) jest darmowy, ale już eksport z telefony to dodatek kosztujący 11 zł.

Devilek na podjeździe © speed565

Cała paczka © speed565

Jesień w górach ` © speed565

Jesień w górach 2 © speed565

Jesień w górach 3 © speed565
Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
58.50 km 57.00 km teren
04:22 h 13.40 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

BM Szklarska Poręba - MEGA

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 3


Z powodu późnego wyjazdu ze Śląska, na miejscu jesteśmy ze Stachem solidnie spóźnieni. Do tego przed samym centrum utworzył się spory korek. Z tego powodu koło 10:35 stajemy na najbliższym parkingu. W 10 minut się przebieramy i fru kręcimy pod górę. Po drodze dowiadujemy się, że organizator przesunął start o 15 minut na 11:15. Trochę nas to uspokaja, ale i tak przymusowa 'rozgrzewka' wychodzi jakieś 4km i 100-120 metrów w pionie :/

Po Bielawie trafiam do 6 sektora :D Przez pierwsze 35 km jedzie mi się dobrze. Co prawda ludzie mnie wyprzedzają na podjazdach, ale na zjazdach paru biorę. A jazda w dół na tym maratonie to była prawdziwa frajda. Dużo kamieni, korzeni i technicznych odcinków. Czułem się jak ryba w wodzie. W takim momencie dopiero widać, co to znaczy mieć 120 mm skoku :) Było parę miejsc z buta, ale nie psuły one całokształtu. Na 19km dochodzę Stacha i większość trasy pokonujemy razem.
Mniej więcej od 38km zaczęło dopadać mnie zmęczenie. Najpierw fizyczne, a potem psychiczne. Coraz mniej chciało mi się pedałować. Po raz pierwszy w życiu zaczynały dopadać mnie skurcze. Ostatnie górki w dużej mierze pokonałem z buta. Emocjonalnie dobiło mnie wydłużenie trasy o 3 km. Nic tak nie dołuje, jak zobaczyć na 53km z 55km tabliczki z napisem "meta 5 km". Do końca dokulałem się ledwo żywy.

Trasa była bardzo fajna i dobrze oznakowana. Zdarzył mi się jeden incydent z brakiem strzałki. Powodem był najprawdopodobniej wandal, bo sam słup po niej został.

Wynik słaby :
Czas : 04:34:16
Open : 375/437
M2 : 78/87

Trasa MEGA dużo ciekawsza niż MINI, ale żeby mieć pełnię frajdy muszę mieć lepsza kondycję. No i kolejna pozycja do doświadczenia dodana.

Podjazdów było duużżo, Szklarska Poreba © speed565

Tym razem dużo było puszczania szybszych © speed565

Ostra końcowka 2, Szklarska Poreba © speed565

Ostra końcowka 1, Szklarska Poreba © speed565


I jeszcze ślad GPS.


Dane wyjazdu:
23.53 km 23.53 km teren
01:28 h 16.04 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bike Maraton Bielawa

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 5


No i stało się. Wystartowałem w pierwszym w życiu dużym maratonie. Dużym ze względu na ilość startujących i rozmach organizacyjny, a nie długość trasy :P
Padło na Bielawę. Mieszka tam moja rodzina i te góry jako tako znam (parę razy tam jeździłem). Była też okazja aby odwiedzić bliskich i to był powód wybrania dystansu mini.
Na starcie tłoczno. Startujących ponad 1000 a ja oczywiście w ostatnim sektorze. Na początek prawie 10 km podjazdu. Ku mojemu zaskoczeniu to ja wyprzedzam. Ścisk nie ułatwia tego, ale radzę sobie. Na końcu tuż przed rozjazdem MINI a MEGA/GIGA jest pierwszy i ostatni bufet na moim dystansie. Dostanie się po kubek izotonika nie było problemem, ale już odjechanie tak. Mogli ten jeden bufet zrobić na dwóch stołach z obu stron ściezki, bo tylko tu są jeszcze wszyscy zawodnicy.
Po rozjeździe powoli zaczyna się zjazd i prawdziwa frajda. Dawno tak nie prułem w terenie. Licznik pokazał 55 km/h. Tylko w jednym miejscu na wypłaszczeniu zapatrzyłem się na pejzaż i prawie wjechałem w kałuże błota.
Następny był krótki, ale bardziej stromy podjazd na Wronę. I tylko tu zsiadłym z roweru. Osoba przede mną jechała tak wolno, że straciłem równowagę i podparłem. Musiałem przejść 2 metry żeby znowu móc ruszyć.
Reszta maratonu przebiegła spokojnie i był to właściwie tylko zjazd (fajny).

Wynik to 207/476 w open i 56/87 w M2.

Na mecie czekała już na mnie Kochana Żona z mokrym zimnym ręcznikiem :) Ania pomogła mi jeszcze zdobyć ciepły posiłek, a w czasie wyścigu odebrała pakiety startowe. Bardzo dziękuję KOCHANIE za pomoc.

Wyścig bardzo mi się podobał. Brakowało w nim odcinków technicznych (te były na MEGA), ale każdy fragment trasy dawał frajdę. Zostałem też uwieczniony w relacji z wyścigu od 7:53 :D

BM Bielawa 2, fot. Elżbieta Cirocka © speed565

BM Bielawa 1, fot. Elżbieta Cirocka © speed565


Kategoria Góry, Wyścigi


Dane wyjazdu:
49.00 km 20.00 km teren
1920 metrów przewyższenia
04:00 h 12.25 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

Beskidy - super zjazd zielonym szlakiem ze Smerekowca

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 01.10.2012 | Komentarze 0


Równica - Beskidek - Orłowa - Świniorka - Trzy Kopce - Smerekowiec - Czupel - Kozinca - Głębiec

Wypad tylko w dwójkę ze Stachem. Cel podobnie jak ostatnio trasa maratonu, tym razem MTB Maraton w Ustroniu (nie wiem czy choćby w 20% zrealizowane :P).
Początkowo mieliśmy problem z zaparkowaniem. Przypadkowo trafiliśmy na parking pod wyciągiem na Palenice a tam nasi!! No może nie do końca, bo sami zjazdowcy, ale nie mniej też kolarze :D Już na początku się gubimy i częściowo asfaltem, a częściowo czerwonym wjeżdżamy na Równicę. Już czuję, że noga dzisiaj nie za bardzo podaje.
Dalej jedziemy już niebieskim przez Beskidek, Orłową, Świniorkę, Trzy Kopce aż do Smerekowca. Dalej maraton nie wiódł szlakami. Obawiając się zgubienia trasy wybieramy zielony szlak przez Czupel (nikt go nie znał, a pytaliśmy się dwóch kolarzy po drodze). I to był gwóźdź programu. Zjazd był po prostu super. Dawno tak dobrze się nie bawiłem na kamieniach :D
Po dojechaniu do drogi dalej jedziemy zielonym przez Kozince i Głębiec. Sporo asfaltu, ale noga fajnie podawała. Powrót zaliczamy zjazdem obok pałacu Prezydenta.
W Wiśle regeneracyjna pyszna Kapuśnica z pajdą chleba ze smalcem.

Na tle gór - Beskid © speed565

Widok ze Świniorki © speed565

Przerażajacy Gorski Kot © speed565

Stachu na Świniorce © speed565

Zbieranie sił przed Trzema Kopcami © speed565

Medytacja podczas podjazdu na Trzy Kopce © speed565

Udawanie nawigacji na Zielonym z Smerekowca przez Czupel © speed565

Dalej na wspaniałym zielonym szlaku © speed565


Kategoria Góry, Długie wypady


Dane wyjazdu:
56.04 km 40.00 km teren
04:45 h 11.80 km/h:
Aktywność Jazda na rowerze

50% BM Wisła

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 0


Na wypad w góry tym razem wybrałem się ze znajomymi z wtorkowych treningów MTB. Ekipa składała się z Michała (kierowcy) i Jarka. Celem było przejechanie trasy mega BikeMaratonu w Wiśle. Na miejscu jesteśmy już koło 9.
Pierwszy podjazd na 3 Kopce idzie bardzo sprawnie i nawet się zbytnio nie gubimy. Zjazd też tylko z jednym małym nadłożeniem drogi (jakieś 2 km).
Ale już na nas czeka podjazd na Grabową. Oj dał nam w kość. Parę razy stawałem, żeby złapać oddech, ale prowadzenia nie było. Mój bujak na takich stromiznach już za bardzo podrzuca koło - może jednak dać mostek niżej. Za to nagroda była warta tego wysiłku. Zjazd z Kotarza był super!! Teraz dopiero czułem, ile 120 skoku daje frajdy :)
Potem się już solidnie pogubiliśmy. Było sporo chodzenia. A najbardziej umoczyliśmy, wybierając skrót żółtym szlakiem - jeszcze więcej chodzenia. Do tego Jarek złapał kontuzję. Spokojnie zjechaliśmy asfaltem do Ustronia, a potem do Wisły do auta.
Gdyby nie te pomyłki z nawigacją, myślę że trasę mega nieco sponiewierani byśmy zaliczyli. Na przyszłość trzeba się lepiej przygotować. Przydałby się jakiś Garmin Edge, albo appka na telefon.



Przejazd trady BM Wisła 2011 © speed565

Jeszcze nieświadomi co nasz czeka :P © speed565

Gdzieś 2/3 podjazdu na Grabową © speed565

A oto i cała ekipa razem. © speed565

Oj czasem też trzeba było wejśc z buta jak się czlowiek zgubił :P © speed565

Lodzik dobry na wszystko :) © speed565
Kategoria Długie wypady, Góry